Czy kiedyś można było liczyć na sprawiedliwość, o tym nie mówi już nikt. Dziś, ofiara ucieka i nie broni się, a sprawca często chodzi bezkarny – na wolności. Absurdy w polskim prawie.
Jak w tytule, absurd goni absurd, a polskie prawo jakie było, takie jest. I nikt w nim niczego nie zmienia. Dostępne paragrafy bronią katów, nie dając żadnych możliwości obrony poszkodowanym. O ile tym pierwszym się pomaga, to Ci drudzy powinni uciekać. Policja jest bezradna. Prawo ogranicza jej pole działania do minimum, a pokrzywdzonych pozostawia samym sobie zupełnie nie licząc się z konsekwencjami. Tym samym rośnie liczba przestępstw i ofiar, bo nie ma kto karać oprawców.
Absurd 1 – Znęcanie się nad rodziną
Znęcanie się nad rodziną wymaga sterty dowodów. Nawet te misternie zebrane niekiedy nie świadczą o niczym. Prawo lokalowe nie zezwala, lub robi wszystko, aby nie doszło do eksmisji kata. A gdy już dojdzie do tragedii, stanowi to pożywkę tylko i wyłącznie dla mediów. Choć w wielu przypadkach życie ludzkie jest zagrożone, nie jest to żadnym dowodem w potencjalnej sprawie. Zanim do niej dojdzie, dochodzenie ciągnie się miesiącami. Tak samo, jak horror w domu pod jednym dachem z oprawcą.
Absurd 2 - Alkoholizm i leczenie psychiatryczne
Jeśli masz w rodzinie, albo w domu alkoholika lub osobę psychicznie chorą, to nie licz na pomoc. Padniesz ofiarą absurdu numer dwa. Polskie prawo nie zezwala bowiem na skierowanie chorych na przymusowe leczenie bez ich osobistej zgody. A Ci luki w polskich przepisach skrupulatnie wykorzystują. Rzeczywistość jest więc taka, a nie inna. Żaden alkoholik nie przyzna się przecież do nałogu, a chory do choroby psychicznej i sprawa jest zakończona. Sprawy dotyczące ubezwłasnowolnienia rzadko kończą się powodzeniem, a na wyrok czeka się do dwóch lat. W tym czasie dochodzi do tragedii.
Absurd 3 – Zaginieni
Zaginiony to według polskiego prawa osoba poszkodowana. Poszkodowany może więc sam zgłosić doniesienie o popełnieniu przestępstwa, ale jest jasne, że skoro jest zaginiony, to tego nie zrobi. Tym samym jest ofiarą absurdu numer trzy. Rodzinie zaginionego nie przysługują żadne prawa. Nie jest ona informowana o toku postępowania i nie przysługuje jej prawo do złożenia zażalenia w momencie umorzenia śledztwa. Według prawa nie jest osobą poszkodowaną. I koło się zamyka. Dodatkowych problemów nastręcza kategoryzacja. To od funkcjonariusza przyjmującego zgłoszenie zależy przyznanie kategorii zaginionemu. Od tego zależą też poszukiwania. U osób wysoko postawionych rozpoczyna się je od razu, inni muszą poczekać co najmniej dwa tygodnie na wszczęcie dochodzenia.
Wymienione i opisane przeze mnie absurdy, to tylko jedne z nielicznych w polskim prawie . Realnie, kulawych przepisów jest dużo więcej. Ofiarom nie pomaga nikt. Kładzie się im kłody pod nogi na każdym niemal etapie postępowania, a rozwiązanie wielu spraw następuje ze zbyt dużym opóźnieniem. Policji zarzuca się brak działania i postępów, a to nieprawda. Policja ma także ograniczone pole manewru. Bo takie jest polskie prawo.